Za hajc Piratów z kAARRRaibów baluj. Czyli czego nie mówi framework wzrostu produktu SaaSowego – a mógłby

Tak zwane Pirac­kie Metryki są obecne w lite­ra­tu­rze pro­duk­towej i ana­li­tycz­nej już od jakie­goś czasu – przy­znam szcze­rze, że nie poku­si­łem się o dogłębne spraw­dze­nie ale jest to napewno ład­nych parę lat. W każ­dym bądź razie wystar­cza­jąco długo aby akro­nim AARRR wszedł do powszech­nego uży­cia. Przy­naj­mniej na tyle powszech­nego że w krę­gach zbli­żo­nych do SaaSo­wych (tzn. pro­duk­tów sprze­da­wa­nych w modelu sub­skryp­cyj­nym) naj­czę­ściej nie budzi on zdzi­wie­nia. W najwięk­szym skró­cie cho­dzi o pomiar i ana­lizę 5 eta­pów cyklu życia użyt­kow­nika takiego pro­duktu sub­skryp­cyj­nego

  • Acqu­isi­tion – dowia­dy­wa­nie się o pro­duk­cie
  • Acti­va­tion – „pod­pi­sa­nie umowy” i roz­po­czę­cie korzy­sta­nia z pro­duktu za opłatą
  • Reten­tion – pozo­sta­nie aktyw­nym klien­tem pro­duktu lub rezy­gna­cja z usług
  • Refer­ral – pole­ce­nie pro­duktu kolej­nym poten­cjal­nym użyt­kow­ni­kom
  • Reve­nue – moż­li­wo­ści zwięk­sze­nia przy­chodu wyni­ka­ją­cego z aktyw­nych umów

Rów­nież i w moim przy­padku pozna­nie tego szkie­letu i przemyśle­nie metryk jakimi można mie­rzyć kolejne etapy było pierw­szym więk­szym kon­tak­tem z bizne­so­wym aspek­tem budo­wa­nia pro­duktu. W prak­tyce oka­zało się to podej­ście naprawdę pomocne bo pozwala pro­sto acz sku­tecz­nie przed­sta­wić wszyst­kie zło­żo­no­ści czy­ha­jące na pro­duk­towca.

Jest nato­miast jedna rzecz z któ­rej zda­łem sobie sprawę dopiero nie­dawno i od tego czasu czuję nie­do­syt myśląc o pirac­kich metry­kach. Tą „rze­czą” jest mia­no­wi­cie zja­wi­sko „spłaty”.

Mam wra­że­nie że jest to bar­dzo ważny punkt w cyklu życia klienta, o któ­rym nie do końca mówi się gło­śno. Nie twier­dzę, że jest to wie­dza ukry­wana ale na pewno warta więk­szej popu­la­ry­za­cji. Oto rozu­mo­wa­nie które mnie dopro­wa­dziło do takiego wnio­sku.

Bez­po­śred­nim wnio­skiem jaki pły­nie dla mnie ze sche­matu AARRR jest to, że pierw­szym dużym suk­ce­sem w pracy z klien­tem jest akty­wa­cja – czyli moment pierw­szej płat­no­ści a potem jest już „tylko” reten­cja – czyli pozo­sta­nie z pro­duk­tem na dłuż­szy czas bądź rezy­gna­cja z usługi w pew­nym momen­cie. Natu­ral­nie pozy­ska­nie nowego klienta jest bar­dzo istot­nym i pozy­tyw­nym momen­tem w cyklu, ale nie jest to jesz­cze peł­nia suk­cesu. Dla­czego? Uwzględ­nić należy jesz­cze moim zda­niem poję­cie kosztu pozy­ska­nia klienta (CAC) i czas po jakim zysk z abo­na­men­tów pokryje ten ponie­siony wyda­tek, bo dopiero wtedy organizacja zaczyna wychodzić na finansowy plus.

Nie chciał­bym się w tym miej­scu zagłę­biać w szcze­góły jak koszt pozy­ska­nia klienta jest obli­czany bo to część zupeł­nie innej i dużo więk­szej roz­mowy, chciał­bym tylko pod­su­nąć kon­cep­cję że czę­sto ten koszt jest równy kilku krot­no­ści mie­sięcz­nego abo­na­mentu. Szcze­gól­nie przy usłu­gach które funk­cjo­nują w mocno kon­ku­ren­cyj­nej branży, a ich usługi są bar­dzo tanie – np. według wyni­ków wyszu­ki­wa­nia koszt pozy­ska­nia klienta przez Spo­tify to lekko ponad 16$, co przy per­so­nal­nym abo­na­men­cie na pozio­mie 5$ powo­duje że teoretycznie dopiero po zapła­ce­niu za 4 mie­siąc korzy­sta­nia z ich usługi poja­wia się realny zysk z klienta.

Mając tą wie­dzę, że samo pozy­ska­nie nowego klienta jesz­cze nie ozna­cza że w tej samej chwili firma zaczyna real­nie zara­biać auto­ma­tycz­nie nasuwa się myśl że aby zapew­nić zdrowy roz­wój orga­ni­za­cji należy zmie­nić tro­chę myśle­nie o pro­duk­cie i prze­su­nąć punkt w któ­rym przy­bi­jamy sobie piątki z oka­zji pro­fitu. Świa­do­mość ta może się prze­kła­dać na prak­tycz­nie wszyst­kie obszary funk­cjo­no­wa­nia pro­duktu, od mate­ria­łów edu­ka­cyj­nych, przez ścieżki komu­ni­ka­cyjne, dzia­ła­nia pro­duk­towe skoń­czyw­szy na komu­ni­ka­cji per­so­nal­nej z klien­tem.

Dla mnie taka świa­do­mość i zro­zu­mie­nie jest bar­dzo moty­wu­jące, bo po pierw­sze w więk­szym stop­niu mogę zro­zu­mieć dzia­ła­nie orga­ni­za­cji pomię­dzy zespo­łami, lepiej zaob­ser­wo­wać potrzeby roz­wo­jowe pro­duktu oraz zyskuję nowe pola do dzia­łań opty­ma­li­za­cyj­nych.

Jestem rów­nież pewien że to nie jest jedyna rzecz o jaką warto byłoby roz­sze­rzyć fra­me­work AARRR dla zdo­by­cia lep­szego zro­zu­mie­nia prze­ło­że­nia pro­duktu na biznes, dla­tego jeśli masz inne prze­my­śle­nia na ten temat to ser­decz­nie zapra­szam do dys­ku­sji w komen­ta­rzach.

Pięć!

Link do oryginalnego posta z LinkedIn