Northstar Metric – czym jest i dlaczego warto ją mieć?

Jed­nym z wyzwań sto­ją­cych nie­zmien­nie przed orga­ni­za­cjami budu­ją­cymi pro­dukty online jest defi­nio­wa­nie suk­cesu produktu. W pierw­szej chwili to zagad­nie­nie może wyda­wać się bar­dzo pro­ste, ale gdy się nad tym zasta­no­wić dłu­żej oka­zuje się że wcale nie jest tak pro­sto. Ale po kolei, zacznijmy od tego po co w ogóle mie­rzyć suk­ces produktu.

Czę­sto pierw­szą myślą przy sta­wia­niu celów dla pro­duktu (a w kon­se­kwen­cji pro­duktowcom) jest sta­wia­nie na efekty bizne­sowe. Z jed­nej strony takie podej­ście ma duży sens bo w końcu orga­ni­za­cja musi się roz­wi­jać żeby pro­dukt też mógł również dalej się roz­wi­jać. Z dru­giej strony, w zależ­no­ści od tego jak ustruk­tu­ry­zo­wana jest firma nie zawsze wyniki bizne­sowe są zależne wprost i wyłącznie od dzia­ła­nia pro­duktu. Działy mar­ke­tingu, sprze­daży, obsługi klienta mogą być zor­ga­ni­zo­wane poza samym zespo­łem pro­duktowym, a też mają prze­cież nie­mały wpływ na osta­teczne wyniki. W takich przy­pad­kach mie­rze­nie pro­gresu pro­duktu przez pry­zmat metryk finan­so­wych jest obar­czone niepew­no­ścią co do wpływu pozo­sta­łych dzia­łów na ewen­tu­alne wzro­sty lub spadki.

Dla­tego też warto mieć na podo­rę­dziu metrykę ści­śle pro­duktową, odse­pa­ro­waną od dzia­łań innych zespo­łów. Pozor­nie wachlarz moż­li­wych wybo­rów jest bar­dzo sze­roki, bo w końcu czego nie możemy zmie­rzyć w pro­duk­cie? Nie­stety więk­szość pro­stych metryk pro­duktowych jest zbyt gra­nu­larna, żeby móc tylko na jej pod­sta­wie twier­dzić czy cały pro­dukt radzi sobie lepiej czy gorzej. Pomyślmy – czy ilość logo­wań w pro­duk­cie ma być takim wyznacz­ni­kiem? Albo czas spę­dzony dzien­nie na pracy z pro­duk­tem? Nie­stety wszyst­kie tego typu metryki nie mówią o tym czy pro­dukt lepiej czy gorzej roz­wią­zuje pro­blem użyt­kow­nika, a tylko jak czę­sto i jak długo ma stycz­ność z pro­duk­tem lub jego frag­men­tami.

Szczęśliwie na ratu­nek w tej sytu­acji przy­cho­dzi nam poję­cie Nor­th­star Metric. W naj­więk­szym skró­cie jest to jedna metryka mie­rząca suk­ces naszego użyt­kow­nika. Przyj­mu­jąc tą metrykę jako naszą główną miarę postępu produktu zysku­jemy bar­dzo wdzięczny spo­sób na mie­rze­nie skut­ków wdro­żeń i zmian w pro­duk­cie. Dla­czego akurat suk­ces użyt­kow­nika? Ponie­waż użyt­kow­nik który nie roz­wią­zuje swo­jego pro­blemu dzięki naszemu pro­duk­towi zapewne nie­długo zre­zy­gnuje z jego użyt­ko­wa­nia. Nato­miast ten użyt­kow­nik, który znaj­duje uży­teczne roz­wią­za­nie dla swo­ich pro­ble­mów zosta­nie z nami na dłu­żej, co z pew­no­ścią wyge­ne­ruje pozy­tywny wkład ze strony pro­duktu do koń­co­wych wskaź­ni­ków bizne­so­wych.

Jak więc zna­leźć tą Gwiazdę Pół­nocną metryk? Najt­rud­niej­szym chyba ele­men­tem jest zde­fi­nio­wa­nie spo­śród wszyst­kich moż­li­wych dzia­łań w pro­duk­cie, to jedno które jest „osta­tecz­nym” celem dla użyt­kow­nika. Dzi­siej­sze pro­dukty są nie­rzadko zło­żone i ofe­ruję sze­roki wachlarz funk­cji. Dla­tego też ważne jest aby rozu­mieć niszę w któ­rej funk­cjo­nu­jemy, jaka jest nasza grupa doce­lowa i co naj­waż­niej­sze – potrzeby tej grupy. Dlatego też słusz­nym kro­kiem byłoby moż­li­wie jak naj­wcze­śniej­sze okre­śle­nie potrzeb każ­dego użyt­kow­nika reje­stru­ją­cego się w narzę­dziu jeśli posia­damy kilka róż­nych ście­żek defi­niu­ją­cych suk­ces.

Brak tego rozpoznania i rozróżnienia może spo­wo­do­wać że przyj­miemy miarę, która będzie mylna i w kon­se­kwen­cji sku­pimy swoje wysiłki nie tam gdzie powin­ni­śmy, co po pewnym czasie niewątpliwie objawi się pod postacią braku wpływu na metryki biznesowe, lub wręcz negatywną zmianą. Na przy­kła­dzie kilku zna­nych pro­duk­tów taką metryką sukcesu użytkownika jest

  • Face­book – ilość aktyw­nych użyt­kow­ni­ków – jak przystało na platformę społecznościową, wartością dla użytkownika jest kontakt z innymi
  • Spo­tify – czas spę­dzony na słu­cha­niu muzyki – klienci płacą właśnie za dostęp do muzyki której chcą, jeśli dużo słuchają to znaczy że znajdują to czego im potrzeba
  • AirBnb – ilość wyko­na­nych rezer­wa­cji – rezerwacja oznacza że klient znalazł odpowiednią ofertę dla siebie.

Jak widać nie muszą to być bar­dzo skom­pli­ko­wane miary, ale nie­ro­ze­rwal­nie muszą być zwią­zane z tym co daje war­tość użyt­kow­ni­kowi lub z tym za co jest skłonny zapłacić. W sieci można zna­leźć mnó­stwo mate­ria­łów i case stu­dies opi­su­ją­cych pro­ces poszukiwania tej metryki, ale naj­więk­sza trud­ność moim zda­niem tkwi w tym żeby zro­zu­mieć dla­czego taka metryka jest ważna i przejść fak­tycz­nie ten trud poszu­ki­wa­nia. Natomiast gdy już znaj­dziemy naszą metryką – naprawdę trzy­mać się jej. Jeżeli nie czu­jemy w 100% deter­mi­na­cji do wyko­na­nia tej pracy moż­liwe że lep­szym wyj­ściem będzie nie zaczy­nać całego pro­cesu, bo ponie­sione nakłady pracy bez moc­nej kon­se­kwen­cji zostaną po pro­stu zmarnowane.

Na tym zakoń­czę dzi­siej­szy arty­kuł i tra­dy­cyj­nie zachę­cam do podzie­le­nia się prze­my­śle­niami i doświad­cze­niami na temat pracy z Nor­th­star Metric. Czy w Twoim przy­padku ist­nieje taka metryka na któ­rej się sku­piasz? Znasz przy­padki kiedy coś mocno nie wypa­liło? Zapra­szam do komen­to­wa­nia.

Piona!

Link do oryginalego posta na LinkedIn